środa, 27 września 2017

Niespodziewane kłopoty razy pięć+Władczyni Czasu w Ninja Team

Cora weszła do budynku zdyszana. Wszyscy obecni zwrócili na nią wzrok.
- Kim jesteś?- spytała Nyxxia.
- Jestem Corianna Hinata. Potrzebuję pomocy. Moja przyjaciółka została...eeeeee...nie wiem jak to powiedzieć...rozbita na pięć części i...
- Hej zaraz, a ta twoja przyjaciółka to nie wysoka brunetka ze srebrnymi oczami i ma na imię Mizu?- spytała Elena.
- Tak, a Wy skąd ją znacie?
-Jest przecież w naszej drużynie.
- Jak to?! Nic mi nie mówiła!
- Mnie się wydaje że ona nam wielu rzeczy nie opowiedziała. Ta historia pewnie byłaby dłuuuuga i nudna. - mruknęła na to Nessa.
- Dobrze gdzie one są? - spytał Ace wracając do tematu. 
- I gdzie się podział Sensei Eric? - dodała Elena.
- Wyszedł jakieś piętnaście minut temu. Mówił że ma pewną sprawę do załatwienia. Ale teraz mamy misję. Jedna Mizu już jest nie do zniesienia i destrukcyjna, a pięć...- Nyxxia przełknęła ślinę. - Nawet nie chcę o tym myśleć. Cora zaprowowadzisz nas do...nich.
- Oczywiście.

*Po dotarciu na miejsce*

- No nie! Gdzie one są?! Przecież obiecały! - zawołała Cora gdy okazało się że wszystkie Mizu gdzieś zniknęły.
- Nie martw się odnajdziemy je. - zza rogu można było dosłyszeć wybuch i dźwięk spadającego samochodu. Ace odwrócił się w stronę skąd dobiegał hałas. - Myślę że szukanie ich nie zajmie zbyt wiele czasu.
- Nie wiem, ale to może się wam przydać. - Cora podała granatowemu Ninja pięć kryształów w pięciu różnych kolorach i odeszła.
BUM BUM BUM
Znów dźwięk jakby zaraz miał być koniec świata; a tymczasem to tylko czerwona Mizu robiła wielką demolkę. Podnosiła samochody(nawet te w których byli ludzie)i rzucała nimi gdzie tylko się  dało. 
- No to nasza pierwsza zguba się odnalazła. - mruknęła pod nosem Elena. - Dlaczego to brzmi jakby to były moje ostatnie słowa?!
Czerwona Mizu gwizdnęła, a przy niej od razu znalazł się zastęp jej ,,sióstr''.
- Pięć Mizu vs Ninja Team... Kto zwycięży? - szepnął do siebie Ace i razem z towarzyszami broni pobiegł naprzód. Mizu zrobiły to samo.
**********************************
*Oczami Nevry*

Byłam właśnie w pracy; w barze gdzie pracowałam jako kelnerka. Przeciskiwałam się pomiędzy stolikami całkiem sprawnie. Podeszłam do stolika numer 3 i chciałam przyjąć zamówienie.
- Co podać? - spytałam grzecznie.
- Dla mnie proszę zupę. - zapisałam szybko i zwróciłam się do drugiego klienta.
- Dla mnie to samo.
- Dwie zupy już się robi. A dokładnie to jakie?
- Rosół. Potrzebuję coś do rozgrzania.
- Ja lubię pomidorową.
Zapisałam zamówienie i skierowałam się w kierunku baru mówiąc jakie zamówienie. Gdy wyszli ostatni klienci weszły dwie osoby o których nie musiałam pytać kim są; w końcu to oni zawsze wchodzą niepostrzeżenie gdy wbijają mi do pracy.
- Sensei Wu, Eric...
- Witaj Nevra. - odparł ,,Sensei'' Eric jak zwykle obojętnie. 
- Czego chcecie? - syknęłam i zajęłam się polerowaniem i tak czystej już szklanki.
- Mamy dla ciebie propozycje nie do odrzucenia... - zaczął mówić Wu, a ja zastrzygłam uszami by móc lepiej słyszeć.-...A mianowicie; Czy dołączysz do nowego Ninja Team'u?
Trzasnęłam szklankami i zgromiłam ich obu samym spojrzeniem. 
- Wu! Chyba tobie na starość zaczyna porządnie odbijać!
- To samo mu mówiłem! - mruknął Eric. 
- Słuchaj Nevra jesteś ostatnią mistrzynią czasu czy się mylę?
- Jeśli nie liczyć mojej stukniętej siostrzyczki to rzeczywiście; jestem ostatnią mistrzynią żywiołu czasu i osobą noszącą nazwisko Kasahara...mój ród jest na skraju wymarcia...
- To co...wchodzisz w to czy nie?! - krzyknął Eric waląc pięścią w stół. Tylko się na to uśmiechnęłam, bo jak zwykle nie obchodziło mnie czy kogoś zdenerwuję moim nastawieniem lub to co pomyślą o mnie inni.
- Hmmm...no nie wiem... - Eric był już na skraju wybuchu. Przez okno zobaczyłam jak przelatuje jakiś samochód. Zmartwiłam się nie na żarty. Co jeśli ,, to coś'' na dworze zrobi krzywdę ludziom? - Dobra, dobra. Zgoda. A teraz wybaczcie, ale idę się przebrać.
Pobiegłam po schodach na górę gdzie było moje mieszkanie. Rzuciłam się dosłownie na drzwi szafy i odgarnęłam ciuchy by wyjąć mój stary czerwono-zielony strój wojowniczki z czarnymi rękawicami. Dawno go nie nosiłam. Miło będzie wrócić do starych czasów. 
ŁUBU DUBU
Znów okropne hałasy. Muszę się śpieszyć, bo inaczej już nie będzie co zbierać. Szybko założyłam strój i wybiegłam na dwór z zasuniętym zukinie przez co było widać tylko moje krwistoczerwone oczy i brwi. Zobaczyłam jak jakaś brunetka ze srebrnymi oczami próbowała trafić kataną w nieprzytomnego bruneta z niebieskimi końcówkami. Szybko przeniosłam się do tego chłopaka, chwyciłam go i znów się przeniosłam nieco dalej, ale na tyle daleko by ta dziewczyna już nie mogła go skrzywdzić. Chłopak dość szybko się ocknął, ale ja już jako czerwono-zielony wir spinjitzu rozpoczęłam walkę z dziewczyną. Już rozpoznałam kto to jest. To była Mizu Chen, córka Mistrza Chena i mistrzyni bursztynu. Starałam się by ona nie mogła mnie dotknąć; jeśli skopiuje moją moc czasu zdobędzie ogromną przewagę. Jej strój był jednak inny; tam gdzie powinna być pomarańcz była soczysta czerwień. Zobaczyłam mnóstwo innych takich samych dziewczyn tylko że z innymi kolorami strojów. Ta chwila nieuwagi wystarczyła by Mizu mnie pchnęła. Upadłam na ziemię. Mizu już miała zadać cios. Zabrałam resztki sił by użyć mocy przyśpieszenia czasu. Znalazłam się za nią i zadałam cios. Dziewczyna rozpłynęła się w obłoku czerwonego dymu. Już rozumiałam o co tu chodzi. Wystarczy jeden cios i będzie po wszystkim.
- Hej! Wystarczy zadać jeden cios, a one się rozpłyną.
Blondynka z błękitnymi ombre użyła mocy wiatru by pchnąć fioletową i szarą Mizu w budynek. One tak jak ta czerwona rozpłynęły się w fioletowo-szarym dymie. Potem już wszystko szło jak z płatka. Gdy pozostałe Mizu zostały unicestwione rozbłysło fioletowo-błękitne światło by po chwili zmienić się w Mizu. W prawej ręce trzymała niebieski kryształek.
- Dzięki za poskładanie mnie do kupy. - powiedziała Mizu, a wszyscy ją przytulili. Słodko to wyglądało.
- Będziesz nam musiała dużo opowiedzieć. - odparła z uśmiechem  czarnowłosa dziewczyna w czarno-białym stroju. Wszyscy nagle przypomnieli sobie o moim istnieniu. Brunet w granatowym stroju wyszedł przed szereg i uśmiechnął się do mnie.
- Dziękujemy za pomoc. A Ty to kim wogule jesteś?
- Eeeeeee... - nie wiedziałam od czego zacząć. Nagle jednak Eric uratował mi życie.
- To jest wasza nowa koleżanka w Tream'ie. Ma na imię Nevra i jest władczynią czasu.
- Czasu...jesteś spokrewniona z Ace'em? - spytała mnie blondynka od wiatru. Przyjrzałam się twarzy Ace'a...czy jak on się tam nazywał. 
- Nie. - odparł jej Eric. - Ja zdobyłem swoją moc po wskoczeniu to Krateru Chrono, a Ace tę moc po mnie odzieczył. Moc jest związana z czasem, ale to nie jest żywioł. Za to Nevra jest córką Acronixa więc...
- Zaraz...Acronixa?! Tego Acronixa od bliźniaków czasu?! - przerwała mu szatynka. Później się dowiedziałam że nazywa się ona Nessa. 
- Tak tego Acronixa. Od teraz jest w naszym Team'ie. Potrzeba nam kogoś kto ogarnia podstawy, ale Nevra też może być.
- Nie wiedziałam że wszystko tak szybko wróci do normy. - mruknęła z rozbawieniem czym doprowadziłam samozwańczego Snsei'a'' do szału.