środa, 28 lutego 2018

Ninjago: The Last Dark (Part 5)

<Mizu>

Pomogłam Elenie zabezpieczyć dziurę i pobiegłam za innymi z Team'u. Zdruzgotało mnie to jakim tonem Eric wyrażał się o Nevrze. Tak jak, by mu na niej nie zależało. A ona teraz przecież jedzie karetką pogotowia do szpitala z ranami, które zadał jej ten potwór. Szliśmy przez ciemność tunelu nie widząc siebie nawzajem (latarka Ace'a okazała się być za słaba) dopóki ja i Daisy nie zaświeciłyśmy trochę światła, by rozproszyć mrok. W mdłym brzasku zauważyłam parę błękitnych oczu. Zresztą nie tylko ja, bo jak się później okazało Nessa i Elena także mając najwyraźniej bardzo bystre oczy douważyły dwa niebieskie światełka. Skierowałam jarzącą się pięść w stronę oczu i od razu ukazała nam się nie wysoka dziewczyna o szczupłej figurze i białych falowanych włosach. Ubrana ona była w brązowy płaszcz zimowy i długie kozaki, a z jej rany na ustach płynęła krew, ale poza jeszcze kilkoma stłuczeniami była cała i zdrowa. Jak tylko kulka jasnych promieni zbliżyła się do jej bladej twarzy to ona się jak na komendę skrzywiła i zakryła oczy ręką. 
- Kim pani jest? - spytała Elena nieznajomej, ale ta nie odpowiedziała. Jak tylko jej oczy przywykły do światła podeszła do nas.
- Nazywam się Delphi. Delphi Dianqing. - przedstawiła się rozglądając się nerwowo i masując sobie ręce co chwilę. - Siedzę tu w tym tunelu od kilku tygodni i nie mogę znaleźć wyjścia.
- Nie martw się. Jak tylko dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi zabierzemy Cię na powierzchnię. - obiecała jej Nessa, ale ja nie mogłam się powstrzymać od wrażenia, że coś tu nie gra. Siedziała tu ponoć od kilku tygodni, a nie była osmolona, czy coś w tym stylu. W dodatku znajdowaliśmy się blisko wyjścia i nadal było widać światło. A zresztą tunel został wyryty dopiero przed chwilą...
Szliśmy i szliśmy chyba przez kilkanaście minut. Zauważyłam, że z jej kieszeni wystaje łańcuszek, który jednak szybko schowała głębiej. Dotarliśmy na skraj tunelu do pieczary, w której stały pochodnie jarzące się i rozpraszające mrok.
- Co to jest za miejsce? - spytał Ace świecąc latarką i odkrywając szczeliny gdzie płomienie odbywające się z pochodni nie dotarły. Wszędzi były kryształy, przez które można, by się spokojnie przejrzeć lub zrobić lustro dobrej jakości. Delphi tylko ze stoickim spokojem podeszła do wielkiego zegara słonecznego oświetlonego tylko światłem księżyca w pełni.
- Wiedziałam! - oświadczyłam z tryumfem i pewnie bym tańczyła ze szczęścia gdyby nie to, że akurat w tej chwili taniec nie był wskazany. Tymczasem Delphi się odwróciła do nas i wyciągnęła talizman w kształcie pogrubionej łzy będącej małym lustrem. Na tafli zwierciadełka pojawił się znak w starożytnym języku zapisany, jak przynajmniej podejrzewałam, krwią. Białowłosa w międzyczasie przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się do nas przemile i z lekką kpiną nam powiedziała:
- To dobrze, że wiedziełaś Mizuki Chen. A teraz lepiej uciekajcie jeśli chcecie jeszcze żyć. 
Upuściła medalion, który roztrzaskał się na drobne kawałki gdy tylko dosięgnął skały. Ni stąd ni zowąd wyskoczył przed nami ogromny stwór mierzący trzy metry. Jego tylne łapy miały ogromne pazury, przednie odnóża były jak sierpy, a ciało miał pokryte fioletowym pancerzem. Skierował jedno że swoich sierpowatych ramion na nas. Na początku jako tako jeszcze próbowaliśmy się bronić, ale stwór okazał się być za szybki...zbyt silny. Bez wahania zaczęliśmy uciekać, cali posiniaczeni i poranieni przez niego. Słyszałam jego kroki, takie typowe dla biegu, za zakrętem, a serce mi łomotało choć to nie była moja pierwsza taka "spektakularna" ucieczka.
Ale czy codzień się ucieka przed potworem zdolnym Cię zabić?
Wybiegliśmy na zewnątrz. Ja nie czekając na nic uniosłam jeden z wagonów i zatamowałam wylot dziury uniemożliwiając potworowi ucieczkę. Dosłyszałam jeszcze jakieś drapania i ryki, które szybko ucichły. Eric mruknął coś pod nosem i wstał. On także był posiniaczony i gdzieniegdzie było widać na jego granatowym kostiumie szkarłat krwi. 
- O nie! - huknął nagle przez co Elena o mało zawału nie dostała. Pech chciał, że wylądowała obok niego. - Ja tego tak nie zostawię! Spytam się Nevry kim jest ta świruska i co to za stwory tu po Ninjago sobie łażą!

<Eric>

czwartek, 22 lutego 2018

Ninjago: The Last Dark (Part 4)

<Eric>
- Zważając na jej rany to nie pojechała do przydrożnej kliniki.. - westchnąłem - Nikt nie mówił że praca ninja jest łatwa. Odwiedzimy ją po misji. A teraz szukajcie ślady co do potwora.
- I co może jeszcze mamy zrobić mu sekcje zwłok?? - powiedziała Elena i zaczęła się rozglądać
- Chciałabyś.. - mruknąłem
- Wyskoczył jak spod ziemi... - Ace oparł się o potwora - A te pazuryy
- Więc to twoja teoria? - spytała Elena
- To nie teoria a fakt, Ace nie udawaj mądrego - powiedziałem
- Spadaj - skrzywił się i odszedł kawałek - Widzę tunel!
Podeszliśmy do niego. Przed nami była dziura. Ciemna i głęboka. Wyryta pazurami potwora bez problemu.
- Wchodzimy?- spytał Ace
- Hmm... To raczej nie jest dobre posunięcie. Nie wiemy czy nie ma ich więcej. A my nawet latarek nie mamy- powiedziałem
- Mam- uśmiechnął się Ace
- A spoko to wchodzimy, a ty będziesz szedł przodem i cały czas będziesz musiał świecić, w razie czego zginiesz pierwszy.- poklepałem go po plecach
- Ehh... To co robimy?- spytał
- Zabezpieczmy wyjście? Wejście. Najlepiej kawałkiem rozwalonej kolejki.- patrzałem w tunel
- Ja się tym zajmę. - uśmiechnęła się Elena
- Mizu pomóż jej. Lepiej działać w grupach od teraz. Ace chodź rozejrzymy się jeszcze trochę.
- Wolę zostać. Mam latarkę z resztą.. jak coś to przewidzę że coś wyjdzie z dziury. - uśmiechnął się.
- Wcześniej ci się nie udało... - powiedziałem i poszedłem- Jak tam chcesz.
<Ace>
- Jennny jak ja go nie znoszę... Wiecznie taki znudzony.- westchnąłem.
-... - Elena popatrzała na mnie
- No wiem że wie co powiemy do przodu i jest jedynie o tyle miły że nas wysłuchuje ale wciąż.. Nawet nie przejął się Nevrą.. - spojrzałem na tunel

< Mizu?>