środa, 30 grudnia 2015

Daisy i Ninja Team

<Oczami Daisy>
Ja: Patrico!!!!!!!!
Krzyknęłam jak najgłośniej. Przyjechałam tu aby odpocząć a on ma to w.... Nie ważne.
Ja: Gdzie schowałeś mi pamiętnik?!
Patrico: Ja nie mam.
<Oczami Patrico>
Jeśli da się nabrać na ten pamiętnik to będzie heca świata! Jakie ona ma hasło?
<Oczami Daisy>
Ja: Aha! Więc to ty ukradłeś mi pamiętnik!
Patrico: Heheh.
Ja: Oddawaj.
Wyrwałam mu pamiętnik i poszłam do pokoju mamy.
Ja: Mamo! Patrico mi zabrał.... Kto to?!
Mama: To Ace. Jego ojciec jest teraz twoim mistrzem.
Ace: Będziesz ninją.
Ja: A ja mam inne plany.
Wybiegłam jak burza z pokoju. Usiadłam na łóżku i zapisałam do w pamiętniku. Ja nie chcę być ninją. :P
<Oczami Ace'a>
Ja: Myślałem że się ucieszy.
Mama Daisy: Ona ma zły dzień. Jej brat jej co chwile dokucza. Porozmawiaj z nią.
Ja: Dobrze.
Wstałem a mama Daisy pokazała mi pokój dziewczyny. Ta leżała z pamiętnikiem i z pytającym wzrokiem popatrzyła się na mnie.
Daisy: Po co tu przyszłeś?
Ja: To co chcesz należeć do Ninja Teamu?
Daisy: Nie.
Ja: Jest tam twoja przyjaciółka Elena!
Daisy: Dobra tylko się spakuję!
Chwyciła walizkę i spakowała dużo rzeczy.
Ja: Idziemy?
Daisy: Idziemy.
<Oczami Daisy>
Ace opowiedział gdzie iść a ja poszłam z nim. Otworzył drzwi a tam siedzieli: Elena z bardzo podobną do siebie dziewczyną (Nyxxia), dziewczyna w czarnych włosach (Nessa) z rudą (Roxy) i z inną z czarnymi (Shadow). A dwie dziewczyny gadały sobie (Neytiri i Okami).
Ace: To Daisy.
Wszystkie dziewczyny: Cześć.
Z kolumny wyjaśnił się starszy pan (Wiek: 45 lat).
Ja: Dzień dobry.
Ten popatrzył się na mnie obojętnie i powiedział:
-Ćwiczcie, Ćwiczcie.
Ace zaprowadził mnie do mojego pokoju a tam znalazłam strój. Ubrałam go i wiedziałam że mam moc światła słonecznego. Zapoznał mnie również z koleżankami.
Nessa: Idziesz z nami do pokoju Neytiri? Robimy piżama party!
Ja: Dobra...
Poszłyśmy.

<koniec>



Leniwa Elena i trzy nowe osoby?

Rozdział 2
W końcu postanowiłam zamówić pizzę. I tak mistrza nic nie obchodzi. Pizza przyszła szybko. Usiadłam w pokoju jedząc pizzę i grać na konsoli. Ace się dołączył.
-Wygram!  - Wolał Ace klikając w konsolę najszybciej jak potrafił.
-Wygrałam! -Krzyknęłam szczęśliwa.
-Oto miszcz konsoli. -Powiedział Ace.
Do drzwi zapukał jakaś osoba. A nawet trzy osoby. Ruda dziewczyna ubrana w fioletową bluzkę i granatową spódniczkę. Czarno włosa dziewczyna z czarną kartką i białymi leginsami i dziewczyna w czarnych włosach z takimi samymi końcówkami co ja.
-Czy to tu ma być ten nowy Ninja Team? - Zapytała ruda dziewczyna.
-Tak. To tu. - Odpowiedział Ace. - Może się przedstawicie? Jestem Ace a to Elena. Nasz "Sensei" to Eric. Mój "niczego nie lubiący" tato.
-Jestem Nyxxia a to Roxy i Nessa.
-Zaprowadzę was do pokoi. - Wstał mówiąc Ace.
-Ja też. - Speszyłam się.
-To ty zaprowadź Nyxxia'ę a ja Zaprowadzę resztę.
-Dobra.
Zaprowadziłam Nyxxia'ę do pokoju. Jej pokój ma czarno - niebieskie ściany. Na łóżku leżał szary strój i kartka (jaką mają wszyscy). Napisane tam było: Nyxxia - mistrzyni wiatru?!
-To ty masz moc wiatru?!
- Jak widać.
- Jesteśmy spokrewnione!
- Morro to mój brat.
-Co?! To ty jesteś moją ciocią!!!
-Morro nie mówił mi że ma córkę.
-On ma żonę. Moją... Mamę...
Poszłam powoli do pokoju. Dziwnie się czułam. Zaczęłam wolno dokańczać mały kawałek pizzy. Jak on nie powiedział Nyxxia'i o tym, że ma córkę i żonę?! A może to pomyłka? Wiem, że mam mamę. Mary - mistrzyni wiosny. Ale może ja nie mam mocy wiatru.. Nie ważne... Chwyciłam wodę i zaczęłam pić. Nagle zdarzyło się coś dziwnego. Moją mocą (wiatru) woda zaczęła latać! Oczywiście była w kubku :d. Położyłam ją na stół i opadłam na łóżko. Nyxxia mnie zawołała. Znalazłam się w jej pokoju.
-Morro dzwonił. Powiedział że ma trzy córki. Susan ma moc wiatru a Flower ma moc wiosny. Czyli po mamie. Powiedział też że ma ciebie. Ale mi nic nie mówił. Powiedział mi dopiero teraz.
-Czyli jesteś moją ciocią?
-Tak. Jestem twoją ciocią.
Przytuliłyśmy się. Poczułam, że mam tu rodzinę.

<koniec>

wtorek, 29 grudnia 2015

Magia dostaje się do nowej drużyny ninja

Siedziałam w tunelach metra już któryś dzień z rzędu. Od kiedy przestałam być zła wszystko jakby się zatrzymało. Ninja przestali być już ninjami, a ja włóczyłam się po Ninjago szukając sobie jakiegoś zajęcia. Nic jednak nie potrafiło zapełnić pustki, która jakimś cudem pojawiła się we mnie. Żadne zajęcie nie potrafiło mnie wciągnąć na tyle, bym przestała myśleć o przeszłości i przyszłości.
Jak ułoży się moje dalsze życie? Wbrew pozorom tutaj ludzie też są uprzedzeni do czarownic, do magii. A ja, jako samozwańcza Mistrzyni Magii nie byłam mile widziana na jakimkolwiek stanowisku pracy, nawet w cyrku. Mogłam odbudować swój domek w lesie, żyć tak, jak przed poznaniem ninja, ale nie potrafiłam. Myślałam, że jestem typem samotnika... Ha, wcześniej myślałam, że jestem zła. Powinnam przestać przypinać samej sobie metki.
Czas zrobić coś ze swoim życiem, znowu nadać mu tempa.

Wyszłam z podziemi. Ludzie patrzyli się na mnie krzywo, bo tylko wariaci wychodzą ze studzienki. Na szczęście żadne auto nie przejeżdżało, więc wydostałam się stamtąd bezpiecznie.
Poprawiłam czarną kurtkę i weszłam na chodnik próbując wtopić się w tłum.

- Słyszałeś, że powstaje nowa drużyna ninja? - usłyszałam rozmowę za plecami.

- Sensei Wu nie ma dość po tym wszystkim?

- Jakiś inny człowiek ma się nimi zająć.

- Czyli kolejna grupa, niezbyt doświadczonych mistrzów żywiołów? - prychnął.

- Dopiero rekrutuje nowych, może złapie się ktoś z doświadczeniem.

Reszty rozmowy nie usłyszałam, bo ci dwaj skręcili w boczną alejkę.
Nie wierzę, że zamierzam to zrobić.

~~~

Dom przed którym stanęłam nie wyglądał jakoś zbytnio interesująco. Ot taki zwyczajny budynek.
Zastanawiałam się czy zapukać, czy po prostu tam wejść. W takich sytuacjach obowiązują jakieś specjalne maniery?
Ostatecznie postanowiłam po prostu wejść i dotrzeć do miesca, gdzie słychać było rozmowy.
Pewnie, niczym moja siostra stanęłam u progu drzwi i odchrząknęłam. Twarze wszystkich trzech osób w pomieszczeniu od razu spoczęły na mnie.

- Słyszałam, że powstaje nowy team
ninja.

Chłopak z granatowymi końcówkami włosów zmarszczył brwi. Od razu poznałam kto to jest, zbieranie informacji o pewnych ludziach potrafi zaskoczyć rezultatem nawet mnie.

- Ty jesteś Ace, prawda? Ten co potrafi przewidywać przyszłość? - spytałam.

- Skąd wiesz? Nie znam cię.

Wzruszyłam ramionami.

- Tak to już jest, kiedy cała akcja dzieje się w innej krainie - westchnęłam - Jestem Nessa Majo, Mistrzyni Magii. Wiem dużo rzeczy o wielu ludziach - powiedziałam z taką pewnością siebie, że sama się zdziwiłam.

- Nie słyszałam nigdy o Mistrzu Żywiołu Magii - odezwała się blondynka z błękitnymi końcówkami. Może też powinnam sobie coś takiego walnąć? Tylko jakiego koloru? Chyba najlepiej fioletowego.

- Samozwańcza Mistrzyni Magii. To nie do końca żywioł.

- Aha - odpowiedziała krótko.

W końcu odezwał się ten, do którego tu przyszłam. Eric, Sensei nowej drużyny, dawny przestępca. O nim też wiedziałam co nieco.

- Myślałem, że będę musiał cię szukać. Dobrze, że sama tu przyszłaś - powiedział, ale tak trochę bez zainteresowania - Twój pokój jest na końcu korytarza, Sensei Wu zostawił tam jakąś paczkę dla ciebie.

Pokiwałam głową i ruszyłam do tego swojego pokoju. Po drodze minęłam salę ćwiczeń. Znowu będę musiała trenować, dawno tego nie robiłam.
Wszedłam do pokoju i ujrzałam szafę na ubrania, mniejszą szafkę na jakieś pierdółki typu książka oraz zwykłe łóżko z białą pościelą, a na nim czarno biały strój ninja. Pod łóżkiem znalazłam pudło, zapewne to od Wu. W środku leżał mój stary, fioletowo biały strój, kilka saszetek z moją ulubioną herbatą i karteczka.
"Na lepszą drogę życia"
To zabrzmiało, jakbym właśnie wychodziła za mąż. Miłe z jego strony, że podarował mi to, mimo że wcześniej tak bardzo namieszałam. Teraz naprawię swoje błędy.

Włożyłam fioletowy strój, gdyż wiedziałam, że na chwilę obecną nie będziemy iść na żadną misję.
Wróciłam do pomieszczenia, w którym nadal wszyscy przesiadywali i usiadłam na wolnym miejscu przy stole.

- Czemu masz na sobie inny strój niż my? - spytała mnie blondynka. Senseiowi to chyba wisiało, bo nawet nie zareagował.

- To mój strój do ćwiczeń, inny jest na misje.

- Mistrzyni Magii mówisz? - pokiwałam głową patrząc z uwagą na Ace'a. Uśmiechnął się do mnie - A więc witamy w drużynie.

Odwzajemniłam uśmiech.

- Dzięki. Macie już nazwę?

Oboje pokiwali przecząco głową. Oparłam się łokciem o blat stołu i pomyślałam chwilkę. Do mojej głowy wpadł świetny, zabawny pomysł. Marne szanse, że ta nazwa przejdzie, ale czemu by nie spróbować?

- Ja mam, ale poczekam, aż zbierze się nam cała ekipa.

Jak Elena poznała Sensei'e Eric'a i została powołana do Ninja Teamu

'Oczami Elena'y'
Najtrudniejsza lekcja matematyki. Ułamki, itp. Pani wzięła mnie do tablicy. Nic nie wiedziałam. Myślałam przez chwilkę. Miałam napisać cyfrę 5 ale do sali wpadł jakiś Pan. Nie znałam go. Nagle się spytał:
-Czy jest tu Elena Wind?
-Tak. A czy pan ją zna?
-Oczywiście. Chciałbym ją zabrać do lekarza. Mieliśmy iść.
Spojrzałam na niego pytająco. Za nim stał bardzo podobny do niego chłopak z tatuażem.
-Dobrze. Elena'o. Możesz iść.
Poszłam się spakować. Ciągle myślałam :"Co to za człowiek?" albo "Czego on ode mnie chce?!".  Wyszłam z sali i pożegnałam się z innymi. Pan i chłopak usiedli na ławce.
-Czy pan oszalał?! Ja Pana nie znam! Czego Pan chce?
-Pójdź za mną a zobaczysz.
Nie miałam wyjścia. I tak nie lubię matematyki. Szłam za tym panem a obok mnie szedł chłopak.
-Jak masz na imię? Ja Ace.
-Elena. Miło mi poznać.
Podaliśmy ręce.
-A o co chodzi z tym że mam iść z wami?
-Zostaniesz ninją.
-Aha.
Popatrzyłam obojętnie na drogę.
-Już nie daleko - powiedział ojciec Ace'a.
Gdy wspięliśmy się na górę, stal tam wielki dom. Weszliśmy i zobaczyliśmy salę do treningu.
-Tu będziecie trenować. Mów mi Sensei Eric albo mistrz.
Gdy Ace zaprowadził mnie do pokoju zobaczyłam na łóżku strój ninja i kartka z napisem :"Elena - mistrzyni wiatru".  Ubrałam strój. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam nowego przyjaciela. Miał taki sam strój tylko był granatowy i miał zegarek. Mój był błękitny.

<koniec>

Opowiadanie o tym jak Eric dostał zadanie, a Ace zgodził się dołączyć do drużyny.



Oczami Eric’a.

- Wu czy ci na starość kompletnie odbiło?! – krzyknąłem, gdy starzec przedstawił mi powód, dla  którego wezwał mnie do swojej świątyni. – Ja mam opiekować się zgrają dzieciaków?! Mam ich trenować? Dziadygo ja nawet swoimi własnymi dziećmi się nie zajmuję! Z resztą skąd wiesz, że sam nie biorę teraz w jakiejś akcji podbicia Ninjago?! Nigdy nie oświadczyłem, że skończę z życiem przestępcy!  Kim ja jestem, żeby powierzać mi takie zadanie?
-  Zrób to proszę, wierzę, że dzięki twoim doświadczeniom ci młodzi ludzie nauczą się czegoś więcej…
- Ta nauczą się drogi, życia przestępcy…. Świetnie – zacząłem klaskać.
- Nie będziesz sam, jeśli uzyskasz wystarczającą liczbę członków drużyny. – powiedział Wu.
- Świetnie i będę mógł sobie wtedy odpocząć! Jak dla mnie… doskonały pomysł na poziomie wszystkich innych, które dziś usłyszałem. Nawet plan mojego 5-cio letniego syna o wysłaniu kaczki w kosmos był bardziej przemyślany! Skoro ma być dugi Sensei to po co mnie tu w ogóle wzywałeś?!
- Słuchaj dzięki temu będą mogli nauczyć się jak postępują… nieczyści gracze. – odpowiedział.
-Nawet jeśli wiem, że chodzi tu o nieczystość serca, mam dziwne wrażenie, że chcesz mi przekazać, że mam się umyć….. – burknąłem.
- Słuchaj… Jeśli zgodzisz się to będę w stanie uznać cię za częściowego obrońcę Ninjago, a dla ciebie oznaczałoby to… odwołanie procesów sądowych, za: kradzież, liczne napady, rozbój w biały dzień, próbę morderstwa i zrzeszanie się z instytucjami zagrażającymi życiu publicznemu i życiu obywateli. Masz znacznie większą kartotekę. – powiedział i podał mi grubą teczkę.
-  Nie wierzę, że masz taką władze, ale dobra przekonałeś mnie jakby co odejdę i zostawię tę zgraje temu drugiemu. – powiedziałem nie odrywając wzroku od teczki.
- Kim on w ogóle jest? – spytałem i odłożyłem dokumenty na stół.
- Poznasz go w swoim czasie, na razie zajmij się przekonaniem tych młodych ludzi do dołączenia do drużyny. – rzucił na moją teczkę zwój. – Możesz sobie kogoś wybrać, lub iśc do każdego po kolei.
Poniosłem go i zacząłem przeglądać imiona i pokrewieństwa danych osób do dawnych mistrzów żywiołów. Zatrzymałem się, gdy zobaczyłem dane mojego syna.
- Żartujesz sobie… Ace? Przecież on już nie walczy, po tym jak rozpadła się jego dawna drużyna.  Resztą nie wiem, czy chcę aby gnojek się narażał.
- Jeśli nie ty będziesz miał go w drużynie, ktoś inny go zwerbuje. Z resztą, do stwierdzenia, że nie walczy bym się przyczepił.
- Niby kiedy miałby to robić, całe dnie pracuje w barze, zazwyczaj jak kończy to wpada do Betty, a później jedzie do sobie, naprawiać sprzęty znajomych. Nie ma czasu ani na trening ani za uganianie się za przestępcami! – zaśmiałem się.
- Mało o im wiesz, co….? A co rob w nocy?
- ŚPI!
-… Nie ma już dla ciebie czasu, bierzesz go czy nie? – spytał.
- UGH!!!


Oczami Ace’a


Siedziałem u siebie i naprawiałem laleczkę*, nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć kto to tylko jedna osoba nie puka kiedy wbija mi na chatę.
- Puka się, ojcze – powiedziałem.
- Jestem na to za stary.
- Mój brat jest dowodem, że kłamiesz… - zaśmiałem się.
- Bardzo śmieszne, a teraz mam pytanie… co ty robisz po nocach?- spytał.
- … Gram w gry, śpię i inne takie… - odpowiedziałem, i przykryłem motocykl narzutą.
- A masz na to jakieś dowody?
- Skasowałem historię przeglądarki, ale jestem pewien, że kilku wkurzonych metalończyków, mogłoby potwierdzić, że ich pokonałem… w grze oczywiście.
- Dobra szybka piłka, czy ty dalej przebierasz się w kolorową piżamę i walczysz ze złem?
- Jaka tam kolorowa czarno-granatowa, z resztą co zrobisz jak powiem ,,tak”? – uśmiechnąłem się.
- Dostajesz szlaban, że kłamałeś, że to już skończone + zostaniesz zwerbowany do nowej drużyny ninja. – powiedział.
- Serio??? Przecież nasi ninja świetnie radzili sobie sami! – stwierdziłem.
- I o to chodzi, idą na zaległy urlop, a Ninjago nie może zostać bez opieki nawet na tydzień. A jest wielu innych, którzy mogą zastąpić naszą wielką piątkę.
- I spośród nich wszystkich wybrałeś mnie?, czuję się kochany…
- Nie przesadzaj. Jeśli ja cię w to nie wciągnę, zrobi to ktoś inny. Wolę mieć ze sobą kogoś, kto ogarnia chociaż podstawy, ale ty też możesz być.
- Wal się!
- Z resztą masz moje moce, i to cię w ogóle gdziekolwiek kwalifikuje.  – dodał.
- Jakiś ty skromny… - burknąłem.
- Dobra wchodzisz w to czy nie, jeśli powiesz nie,  to dostaniesz szlaban. – powiedział.
- Mam 21 lat!
- Nic mnie to nie obchodzi.
- Ok… To z kim będę w zespole?
- Dowiesz się w swoim czasie, na razie nie mamy przydzielonej bazy, ale szykuj się do przeprowadzki.
- Coś to wszystko na odwal zrobione… - mruknąłem.
- Cicho…

<koniec>


laleczka – motocykl przyjaciela

Jak myślicie?

Cały czas się nad tym zastanawiam. Czy będzie nowy ninja?